poniedziałek, 7 lutego 2011

711 C


Czerwień, jak mała wąska strużka ciepłej mdłej krwi. Wciąga ja narkotyki, złapała mnie we wnyki i trzyma, czasem przegina ale chyba mi się to podoba. Taka przyjemna choroba. Jak czarny kot siedzę i czekam. Wycięte czerwone kółko, ziółko na przyjemną chorobę, krwistą pigułką leczy. Talizman trucizna - kółko w dłoni. Dzwoni w oczach kolorem, jest pułapką dla czasu, gładko go zatrzymuję w czerwieni oczu bohaterów fotografii. Jestem zajęta byciem zajętą. Czekam, zwlekam z wyborem ofiary, wulgaryzm ciśnie mi się na usta, ulica jest pusta. W kałuży zanurzył się jarzeniowo czerwony neon, czerwona smuga musnęła moją skupioną twarz. Zmarszczyłam brwi, los drwi ze mnie, brakiem okazji wodzi mnie na pokuszenie, by pragnienie we mnie zgasić. W oczekiwaniu na zastrzyk adrenaliny, ratuję się zimnym łykiem kofeiny z tektury. Stukam czerwonymi paznokciami, jak obrożami ściskam palcami pusty kubek. Czekam. Słucham. Spokojnie się wściekam z napięcia. Zaklęcia trującej choroby zaczynają wypierać krew. Podlegam swojej chorobie. Poddaje się jej z uśmiechem na czerwonych ustach. Jestem sądem, wyrokiem i karą. Miarą twojej winy jest moja chęć sprawiedliwości. Kości zostały rzucone, mój dodatkowy zmysł wgryzł się w duszę. Naruszę twoje życie tylko trochę, ukąszę jak kobra i zrozumiesz, że to dla twojego dobra. Wyobraź to sobie…Jedna chwila. Zemsta słodka jest jak krew.

foto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz