czwartek, 9 czerwca 2011

Jestem łagodna jak mleko do kawy, choć zawsze pijesz czarną, droga tobie niczym cukier, choć nie słodzisz. Do tańca i do różańca, choć tańczyć nie umiesz, a do kościoła nie chodzisz. Niczym pies przynoszę kapcie do łóżka, choć i tak chodzisz boso. Gazetę w zębach niosę, a Ty śniadań nie jadasz, więc pakuje ci w nią kanapki na drogę, gdy idziesz kupić mi bułki na śniadanie. Odkrywasz się z mojej ręki, bo w nocy ci za gorąco, a potem mówisz, że zimna jestem i już nie do wypicia. Zawsze spadam masłem do dołu, ty mówisz, że 5 minut nie leżałam, więc nadal nadaję się do jedzenia i znowu zaczynamy rozmawiać. Nadgryzasz mnie czasem, a czasem zostawiasz na później i z przyjemnością do mnie wracasz. Ja udaję, że wszystko ok, wcale nie jest mi smutno. Rozmawiamy dalej smarując się różnymi słowami, w zależności, co mamy na sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz